Forum Pensjonat Pensjonat "Trzy Kuzynki"
Rejestracja w Recepcji, a potem swobodne hulanie po całym ośrodku :)
POMOC Rejestracja SzukajFAQ Zaloguj  RejestracjaRejestracja 
Moje opowiadanie
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Pensjonat "Trzy Kuzynki" Strona Główna » Twórczość Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Moje opowiadanie
Autor Wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Moje opowiadanie Odpowiedz z cytatem
Już od jakiegoś czasu mi chodzi po głowie coś w rodzaju kryminału. Wink I dzisiaj już nie wytrzymałam i zaczęłam pisać. Razz Na razie dam początek. Może zaczyna się trochę nudno, ale musiałam zrobić jakieś wprowadzenie. Dalej akcja się rozwinie. Wink

Pani Barbara Nowak właśnie wróciła ze sklepu, obładowana wieloma kilogramami produktów spożywczych, mieszczącymi się w trzech płóciennych torbach. Weszła do domu i od razu sięgnęła z półki w kuchni grubą księgę o tytule "Gotowanie. Ciasta i ciasteczka".
Jutro miał przyjechać wnuczek pani Nowak. Z tej okazji należało, a raczej wręcz konieczne było upiec ciasto drożdżowe. To była już tradycja. Ciasto być musiało i wnuczek nie wybaczyłby jego braku.
Babcia otworzyła książkę na stronie 78 i przeczytała przepis. Wyjęła z płóciennej torby oraz z szafek potrzebne składniki. Nagle omal nie krzyknęła. Jak mogła o tym zapomnieć? Nie miała drożdży. A to pech. Bez drożdży ciasta drożdżowego nie będzie, to jasne jak słońce.
Trzeba było więc działać. Pani Nowak uznała, że już jest zbyt zmęczona, by pójść do sklepu. Jedyne co mogła zrobić, to poprosić o pomoc sąsiadkę.
Wyszła na klatkę schodową i podreptała pod drzwi z numerem 13. Mieszkała tu pani Kowalczyk. Była to kobieta w średnim wieku, która wprowadziła się do tego mieszkania trzy lata temu i od tego czasu zawarły znajomość na tyle dobrą, by można było poprosić o sąsiedzką pomoc.
Zabrzęczał dzwonek. Po stosownej przerwie odezwał się raz jeszcze. Pani Nowak zadzwoniła po raz trzeci, po czym dla pewności jeszcze zapukała.
Cisza.
„Wyszła.” – pomyślała pani Barbara. – „Wrócę za jakiś czas.”
Powróciła do swojego mieszkania i zajęła się robótką. Dziergała sweter - dla wnuczka, oczywiście. Po kilku godzinach zapukała znów do drzwi z numerem 13. Cisza.
Po kolejnych dwóch godzinach znów dobijała się do drzwi sąsiadki. I znów nie usłyszała odpowiedzi. Zaniepokoiła się tym lekko, bo pani Kinga Kowalczyk, odkąd się tu wprowadziła, nie wyjeżdżała nigdzie „na dłużej”. Nie miała w okolicy żadnych krewnych, do których jeździłaby w odwiedziny. Toteż pani Nowak zaczęła się martwić. A nóż coś się stało? Jakiś wypadek? Może jest w szpitalu?
Zapominając o cieście drożdżowym pani Basia postanowiła przeprowadzić śledztwo. W tym celu wybrała się do pani Kos. Pani kos znała najlepiej panią Kowalczyk i gdyby ta wyjeżdżała na dłużej poprosiłaby ją niewątpliwie o doglądanie domu i podlewanie kwiatów.
Pani Kos spod numeru 26 przywitała serdecznie panią Nowak, zaprosiła ją na filiżankę kawy, zaproponowała nawet pożyczenie jej tych nieszczęsnych drożdży.
- Kochanieńka, nic a nic mi nie mówiła. Nie, myślę, że nie wyjeżdżała. Cały dzień mówisz, jej nie było? – szczebiotała. – Aha, to i ja, złociutka, zaczynam się martwić. No bo co to, proszę pani, tak wychodzić z mieszkania i mi ani słowa? Na cały dzień, na dodatek? Też mi coś. A, kochana, może ona zasłabła. Trzeba lekarza… Nie, trzeba by się najpierw jakoś dostać do jej mieszkania, ot, co myślę. A ja mam klucz, bo ona mi często zostawia, żebym pilnowała tych jej kwiatów, jak na przykład do szpitala jechała na tą operację, wie pani. Tak, że zaraz tam pójdziemy i zobaczymy. – zakończyła swój lekko chaotyczny monolog.
Pani Barbara pomyślała, że pani Kos potrafi być bardzo męcząca na dłuższą metę i dość głupia, ale niewątpliwie ma dobre serce. Po wypiciu herbaty poszły razem pod drzwi mieszkania numer 13.
Pani Nowak ponowiła próbę dzwonienia i pukania, ale bez skutku. Po chwili wahania otworzyły drzwi kluczem i weszły do środka. W mieszkaniu panował ład, porządek i cisza. Zajrzały do pokoju gościnnego, do drugiego pokoju, nawet do łazienki. Uchyliły drzwi do kuchni…
Nagle pani Nowak krzyknęła. W kuchni, przy stole siedziała w dość dziwnej pozycji pani Kowalczyk. Głowa opadała jej na blat.
- Jezus, Maria, zemdlała! – zakomunikowała podniesionym głosem pani Kos.
Śmiertelnie blada pani Barbara podeszła do leżącej bezwładnie kobiety. Ostrożnie, jakby z wahaniem podniosła jej rękę.
- Nie żyje. – powiedziała bezbarwnym głosem.
- Jezus, Maria, nie żyje! – powtórzyła pani Kos.
Pani Nowak osunęła się bezwładnie na podłogę.
- Jezus, Maria, zemdlała! – wykrzyknęła po raz trzeci starsza kobieta.

_________________
Uśmiechnij się!

Ostatnio zmieniony przez NICKi dnia Pon Wrz 06, 2010 14:19, w całości zmieniany 1 raz
Nie Wrz 05, 2010 21:16 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklama







Nie Wrz 05, 2010 21:16
katakumby
Mod Modów


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 6858

Post Odpowiedz z cytatem
sorry wielkie, ale nie przeczytam więcej niz połowe...nienawidze kryminałów, a ten jest wyjatkowo nudny na poczatku..
Pon Wrz 06, 2010 14:12 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Wiem dobrze, że jest na początku strasznie nudno. Wink Musiałam, jakoś przedstawić tych ludzi itp. Razz Później akcja ma się rozwinąć. Razz Mam już pomysł na, mam nadzieję, ciekawych bohaterów. Wink

_________________
Uśmiechnij się!
Pon Wrz 06, 2010 14:17 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
katakumby
Mod Modów


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 6858

Post Odpowiedz z cytatem
ale błagam, zmien imiona...od tej"pani nowak" mozna świra dostac
Pon Wrz 06, 2010 14:31 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Oj, pani Nowak [nie wiem zupełnie, co masz do pani Basi Nowak Very Happy] już znika, była tylko 'wprowadzeniem'. Wink Właściwie nie pojawi się już więcej, ewentualnie na chwilkę. Główne postacie będą inne... Tu chodziło mi o obraz, że tak powiem, 'starych kumoszek' Wink , no może trochę go przerysowałam. Chociaż mowę tej kobiety wzorowałam na znanej mi starszej pani, która większość zdań zaczyna od "kochanieńka". Very Happy

_________________
Uśmiechnij się!
Pon Wrz 06, 2010 14:45 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
katakumby
Mod Modów


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 6858

Post Odpowiedz z cytatem
jak babcia felixa...
Pon Wrz 06, 2010 14:56 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Miko
Manfred


Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 9072
Skąd: Trzcianka

Post Odpowiedz z cytatem
Trochę za bardzo przypomina książki z czasów słusznie minionych, pisane jakoś tak bez polotu, nudnawe, dzieje się w "zwykłej" polskiej rzeczywistości. Może się rozwinie, ale wątpię byś miała czas i chęć pisać (jak większość osób, w tym ja)
Pon Wrz 06, 2010 15:27 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Iza
Manfred


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 12841
Skąd: Rudzienko (Jasienica)

Post Odpowiedz z cytatem
Przy pierwszych akapitach było nudnawo i gdybym wcześniej nie czytała Krzyżaków, pewnie bym przerwała lekturę tego pasjonującego fragmentu Smile . Dalej było ciekawiej.

_________________
Trzy słowa najdziwniejsze:
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Pon Wrz 06, 2010 15:42 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Teraz wrzucę moje bazgroły na zupełnie inny temat. Inspirowane opowiadaniem Izy. Po prostu taka moja mała wizja. Wiem, że nie umiem pisać. ;] Ale jak już napisałam, to może jednak wrzucę:

Jestem sama. Sama. Siedzę w dużym, pustym pokoju. Ściany są obdrapane. Pomalowane niegdyś bordową farbą, teraz zdają się być sine i ponure. Meble, porozstawiane po kątach, są ogromne, rzeźbione, z bogatymi motywami roślinnymi, z serwetami i haftowanym pluszem. Wszystko to musiało niegdyś kosztować majątek. Lecz teraz, stopniowo pożerane przez czas, czeka na swój koniec, powoli czerniejąc, przecierając się i obrastając kurzem.
To straszne, nieustannie cierpieć i czekać kresu, nie mogąc mu przecież zaradzić. Cierpieć? Przecież to przedmioty martwe... Mam jakieś dziwne myśli.
Na ścianach wiszą portrety. Ogromne płutna, jak wszystko inne w tym domu wyblakłe... Gdzieś powiędzy bogatymi, złoconymi, szerokimi ramami tulą się szare postacie zmarłych dawno temu mieszkańców tego domu. Mogę jedynie widzieć ich twarz, ubranie, gdzieś krzywy nos, na innym płutnie krzaczaste brwi, małe oczy. Ale nic o nich nie wiem. Nie potrafię odgadnąć, jakimi ludźmi byli, jakie wyznawali wartości, kogo kochali, a kogo nienawidzili, jak żyli... To straszne. Oczy na obrazach są martwe. Twarz bezmyślna, pusta. Usta wykrzywione w takim samym u wszystkich postaci, dumnym, nienaturalnym uśmiechu. Artysta nie potrafił ukazać uczuć, charakteru tych ludzi, ich sposob bycia, zachowania. To nie był dobry malarz. Sciana pełna obrazów. Kaplica pełna pustych twarzy... Brr...
A ja? Kim jestem?
W pewnym sensie też jestem martwa. Nie żyję. A przynajmniej nie żyje większa część mojej duszy... od czasu śmierci rodziców. To był wypadek. Chwila. Sekunda. Mgnienie oka. I już. Czas, który zmienia życie w koszmar.
Dlaczego!? Dlaczego nie byłam tam z nimi? Śmierć nie jest najgorsza. A przynajmniej szybka śmierć, taka w wypadku... Najgorszy jest wyrok życia dalej. Ale dlaczego!?
Siedzę w domu ciotki. Ciotki Klaudii, którą widziałam chyba tylko raz w życiu. I to bardzo dawno, jak miałam kilka lat. A teraz? Nie mam poza nią nikogo innego. Ale i ona jest mi obca. Zgodziła się mnie zaaboptować. To pięknie z jej strony... Czemu te słowa brzmią tak gorzko? Bo nie ma już nic?! Umarła przeszłość, teraźniejszość jest gorsza od śmierci, a przyszłości nie znam... i to jest właśnie najstraszniejsze. Dlaczego!?
Drżą mi ręce, paznokcie są obgryzione do krwi... Usta zresztą też. Nie mogę już płakać, zbyt wiele łez wylałam od tego wypadku, już ich brakuje. Zaciskam pięści, kulę się w ogromnym, obcym fotelu.
A może to ja nie pasuję do tego świata? Te wielkie meble, wzorzyste dywany, długie zasłony, pozłacane żyrandole. Rozglądam się z przerażeniem... To wszystko mnie otacza, coraz ciaśniej, gęściej, duszę się od nadmiaru stęchłego powietrza w tym pustym pokoju... Uciekam stąd.
Biegnę, wciąż biegnę przed siebie. Powietrze jest chłodne i czyste, działa kojąco, uspokaja nerwy. Mogę myśleć racjonalnie. Przede mną stoi rozchybotana, spróchniała stodoła. Zapewne też należy do tego gospodarstwa. Też niszczy się w beznadziejnym oczekiwaniu na płynący nieustannie czas. W drzwiach leży beczka. Na niej sznur. Już wiem, co robić.
Drżącymi dłońmi robię pętlę, zawieszam na haku na wiadro z wodą, staję na beczce. I nagle...
Przed oczyma przechodzą mi obrazy, jakby urywany film, ciąg zdarzeń, sekund. Chciałabym już skoczyć, skończyć to. Nie mogę. Czuję się jak w jakiejś zaczarowanej sieci, z której nie wyplączę się, dopuki nie obejrzę całego widowiska. Chcę skoczyć. Czekam.
Nie widzę mojego dawnego życia, nie widzę rodziców, domu, szkoły. Tylko meble. Stare, obdrapane, zniszczone meble. Niegdyś piękne. Teraz - straszne w swej długotrwałej męce. Kurz. Pajęczyny. Tony kurzu. Wyblakłe obrazy. Wszystko, co ginie, bo nikt o to nie dba. Twarz ciotki. O dziwo, pamiętam ją z dawnych lat bardzo wyraźnie. Wiele zmarszczek, biała, delikatna skóra, małe, zmęczone, ale spokojne oczy. Teraz jest jeszcze starsza, bardziej zmęczona, niedołężna, chora. Kurz. Pajęczyny. Niezadbane meble. Niszczejący dom. Teraz wszystko układa się w logiczną całość. Wciąż meble, kurz. Oczy ciotki. Oczy ciotki, która widzi, że wiszę przy stodole.
Jak mogłam być aż tak samolubna!? Jak mogłam przez tyle lat uważać, że to inni żyją dla mnie? Myślałam, że to ja mam władzę nad życiem. Myliłam się. Przecież muszę żyć również dla innych! Ze względu na innych... Na ciotkę. W tej chwili widziałam to aż za wyraźnie.
Zeszłam z beczki i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Muszę pomagać ciotce, wyręczać ją w cięższych pracach. Ona nie ma na to siły. Jest już taka stara... Na pewno serce kraja jej się na widok z każdym dniem bardziej zniszczonych rodzinnych mebli, które tak kocha. Muszę... do niej iść. Wstąpiłam na próg ogromnego, starego domu.
Wciąż nie wiem, czy ten powrót był aktem bohaterstwa, czy tylko strachem przed śmiercią. Ale wiem jedną rzecz. Cieszę się, że żyję.

_________________
Uśmiechnij się!
Sro Maj 11, 2011 22:07 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Iza
Manfred


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 12841
Skąd: Rudzienko (Jasienica)

Post Odpowiedz z cytatem
Bardzo widać, że inspirowane moim opowiadaniem, już po pierwszym zdaniu, które jest dokładną kopią mojego. Ale ja skupiałam się na uczuciach Ewy, a ty na wyglądzie mebli. Takie odniosłam przynajmniej wrażenie. Ale ładnie.

Skoro przeczytałaś, to skomentuj moje opowiadania!

_________________
Trzy słowa najdziwniejsze:
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Czw Maj 12, 2011 16:03 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kotomi
Bolesław Łysy


Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 149

Post Odpowiedz z cytatem
No... widać inspirację, jak już wspomniała Iza. Ale pierwsze zdanie nie jest identyczne, bo u niej to "Jestem samotna", a tu "Jestem sama". xD
Wątek samobójstwa (lub raczej zapobiegnięcia jego) jest baaardzo podobny alternatywnego zakończenia opka Izy.

Mamy tu meble jako nośniki wspomnień i... czynnik powodujący wyrzuty sumienia (jakoś takoś dziwnie brzmi, ale nie wiem jak to ładniej wyrazić ;P). W końcu, to jakby one powodują, że widzi możliwe zakończenie: "Oczy ciotki, która widzi, że wiszę przy stodole." i rezygnuje. Meble-medium xD Znaczy, to nie były bezpośrednio one, ale... no symbol, nie ;P No, jak kotek u Izy.

Rety! Jakbym pisała wypracowanie (maturalne, to nie jest, ale sama interpretacja xD). Zboczenie język polski... Ta szkoła mnie wykończy.

Tematyka jest ciekawa, ale mogłabyś to przedstawić trochę inaczej. Bo w sumie, to twoje opko i Izy działają tu... zamiennie. Pisz, pisz, ale przedstawiaj wydarzenia na swój sposób.

Ty, Iza, też pisz dalej Very Happy

Życzę wam obu Weny! ;*

_________________
"Czy chcesz, abym zabrała Cię do miejsca w tym mieście, gdzie spełniają się marzenia?"

<A HREF="http://www.pustamiska.pl" TITLE="PustaMiska - akcja charytatywna">
<img alt="PustaMiska - akcja charytatywna"></a> <--- klik
Pią Maj 13, 2011 17:48 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Tak, była bardzo duża inspiracja opowiadaniem Izy, które mi się bardzo bardzo spodobało. Smile Ale zakończenie jest zupełnie inne, bo pomyślałam, że ta dziewczyna może widzieć sens życia w pomocy innym, zamiast szukać tego, kto jej pomoże... Coś w tym stylu, nie wiem, jak to wytłumaczyć. ;p I nie skupiam się na meblach, tylko przez nie staram się jakoś... wyrazić uczucia? [no, że widzi np. nagrobki zamiast obrazów itp.]

Cytat:
Tematyka jest ciekawa, ale mogłabyś to przedstawić trochę inaczej. Bo w sumie, to twoje opko i Izy działają tu... zamiennie.

Właśnie, właśnie... Wybacz, Iza, że "ściągnęłam" temat ;p, ale to tylko dlatego, że naprawdę bardzo mi się Twoje opko spodobało. Chodziło mi o to, żeby przedstawić dokładnie te same wydarzenia, tyko zmienić samo zakończenie... uczucia tej dziewczynki.

_________________
Uśmiechnij się!
Pią Maj 13, 2011 18:11 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Iza
Manfred


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 12841
Skąd: Rudzienko (Jasienica)

Post Odpowiedz z cytatem
NICKi napisał:
Ale zakończenie jest zupełnie inne, bo pomyślałam, że ta dziewczyna może widzieć sens życia w pomocy innym, zamiast szukać tego, kto jej pomoże...

Nie tyle szukała tego, kto jej pomoże, ile tej pomocy najzwyczajniej w świecie potrzebowała.

_________________
Trzy słowa najdziwniejsze:
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Pią Maj 13, 2011 18:14 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Tak, to wiadome... I właśnie taj pomocy szukała. Ale po takiej tragedii mogą różne uczucia... I jakoś... wydawało mi się ;] , że pomyślała też o swojej ciotce. Po prostu zaczęłam to pisać tak dla siebie i później pomyślałam, że jak już skończyłam, to szkoda usuwać (na komputerze nie mogłam zostawić) więc wkleiłam tutaj (a nóż widelec ktoś przeczyta? ;p).

_________________
Uśmiechnij się!
Pią Maj 13, 2011 18:26 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Iza
Manfred


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 12841
Skąd: Rudzienko (Jasienica)

Post Odpowiedz z cytatem
A spróbuj napisać coś własnego! Tak, wiem, dodałaś jedno. Ale może będzie lepiej? Ja np. jestem w pisaniu o niebo lepsza teraz niż rok temu.

_________________
Trzy słowa najdziwniejsze:
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Pią Maj 13, 2011 18:28 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Mam jakieś sto pomysłów. Ale nie lubię pisać, bo po prostu wiem, że nie umiem. :] Jak już coś piszę, to "do szuflady" (znaczy zaraz usuwam), zresztą zwykle tych opowiadań nie kończę. Jak już raz skończyłam, to postanowiłam wyjątkowo wrzucić tutaj. ;p

_________________
Uśmiechnij się!
Pią Maj 13, 2011 18:34 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Iza
Manfred


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 12841
Skąd: Rudzienko (Jasienica)

Post Odpowiedz z cytatem
Skończ jedno! To jest rozkaz!
Wink

_________________
Trzy słowa najdziwniejsze:
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Pią Maj 13, 2011 18:38 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Nie ce mi sieee... Jestem leniem... Jak już, mogę wrzucić zdjęcie obrazka olejnego. Ale jeszcze się zastanowię. Smile

_________________
Uśmiechnij się!
Pią Maj 13, 2011 18:42 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Iza
Manfred


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 12841
Skąd: Rudzienko (Jasienica)

Post Odpowiedz z cytatem
Nie, ma być opowiadanie Wink

_________________
Trzy słowa najdziwniejsze:
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Pią Maj 13, 2011 18:43 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NICKi
Manfred


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 9085

Post Odpowiedz z cytatem
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Razz No... ewentualnie może być komiks. ;p mam już 1 stronę, ale bez kolorów i dialogów...

_________________
Uśmiechnij się!
Pią Maj 13, 2011 18:53 Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklama







Pią Maj 13, 2011 18:53
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Pensjonat "Trzy Kuzynki" Strona Główna » Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Pensjonat  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Design by Freestyle XL / Flowers Online